Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
się wielką chwałą od napoleońskich czasów. Widział siebie w paradnym mundurze, z epoletami, ściskał pałeczki, które zagrają werbel. Podzielił się swoimi przewidywaniami z Mariuszkiem i obaj wytykali głowy z wagonu, aby ujrzeć szwadron ułanów w galowym szyku i orkiestrę błyszczącą od trąb, trąbek i czyneli.
Gdy pociąg wtoczył się na taszkiencki dworzec, okazało się, że nikt nie miał zamiaru ich witać. Ani orkiestry, ani szwadronu, ani nic. Podróżni biegali siędy i owędy, panował zwykły tłok i rozgardiasz. Takie rozczarowanie chłopcy odczuli jako przestrogę, że nie są nikomu potrzebni i nikt na nich nie liczy. Tylko jakaś zażywna kobieta z opaską Czerwonego
się wielką chwałą od napoleońskich czasów. Widział siebie w paradnym mundurze, z epoletami, ściskał pałeczki, które zagrają werbel. Podzielił się swoimi przewidywaniami z Mariuszkiem i obaj wytykali głowy z wagonu, aby ujrzeć szwadron ułanów w galowym szyku i orkiestrę błyszczącą od trąb, trąbek i czyneli.<br>Gdy pociąg wtoczył się na taszkiencki dworzec, okazało się, że nikt nie miał zamiaru ich witać. Ani orkiestry, ani szwadronu, ani nic. Podróżni biegali siędy i owędy, panował zwykły tłok i rozgardiasz. Takie rozczarowanie chłopcy odczuli jako przestrogę, że nie są nikomu potrzebni i nikt na nich nie liczy. Tylko jakaś zażywna kobieta z opaską Czerwonego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego