Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
którego nie wypuszczałem z rąk, położyłem na kolanach. W przestronnej sali, w której się znalazłem, było chłodno, ale na mnie biły poty. Od moich spoconych rąk wilgotniała jeszcze bardziej koperta, i tak już nie pierwszej świeżości. Ręce złożyłem na poręczach, palcami z całych sił ściskając lwie, hebanowe głowy. Służący stał sztywno opodal. Ja w swoim fotelu siedziałem również bez ruchu. Spoglądałem przed siebie, w olbrzymie okno, do połowy zasłonięte ciężkimi malinowymi portierami. Panowała cisza. W sali obok, do której drzwi były uchylone, również. Po kilku minutach zadźwięczał stamtąd delikatnie dzwonek. Zrozumiałem, że to na mnie. Zwróciłem spojrzenie w stronę służącego. Skinął
którego nie wypuszczałem z rąk, położyłem na kolanach. W przestronnej sali, w której się znalazłem, było chłodno, ale na mnie biły poty. Od moich spoconych rąk wilgotniała jeszcze bardziej koperta, i tak już nie pierwszej świeżości. Ręce złożyłem na poręczach, palcami z całych sił ściskając lwie, hebanowe głowy. Służący stał sztywno opodal. Ja w swoim fotelu siedziałem również bez ruchu. Spoglądałem przed siebie, w olbrzymie okno, do połowy zasłonięte ciężkimi malinowymi portierami. Panowała cisza. W sali obok, do której drzwi były uchylone, również. Po kilku minutach zadźwięczał stamtąd delikatnie dzwonek. Zrozumiałem, że to na mnie. Zwróciłem spojrzenie w stronę służącego. Skinął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego