dzisiaj nieskończoną liczbą możliwości do wyboru i - co więcej, czujemy, że się nam wszystkie należą. Mamy prawo grymasić i przebierać, aż do momentu, gdy trafimy w przysłowiową dziesiątkę, w każdej dziedzinie - prywatnej, zawodowej etc. Skąd w nas ta zachłanność? Identyczne pytanie zadawałam sobie kiedyś, rozmawiając z <orig>obrączkofobicznymi</> mężczyznami: facet umierał ze strachu, że po ślubie nie będzie już mógł przespać się z żadną inną kobietą. Jak mnie złościło to jego rozbuchane ego, ten ocean próżności wylewający się z jego słów - zupełnie jakby świat zaludniały legiony długonogich blondynek, czekających bez tchu, aż przyjdzie ich kolej w jego terminarzu.<br>A przecież sama miewam podobne