Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 23
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
Letni maj to nie grudzień, ale i tak wejście smoka wypadło imponująco. Nie jestem pastuszkiem, lecz coś mi się ostatnio przywidziało. W dodatku do rymu:

Gdzieś, za błękitną chmurką
Po tamtej stronie zdarzeń
Ludowi i surowi
Zeszli się komisarze.
Niesie się zapach juchtu,
Skrzyp glansowanych cholew.
Nie ma wśród nich jagniątek -
Jeden w drugiego to Lew.
Komisarze są chmurni.
Smutek w ich oczach drzemie.
I aż żółkną z zazdrości,
Co spojrzą w dół. Na ziemię.
W imieniu kolektywu
W końcu zabrał głos Trocki:
- "Towarzysze, dziś także
Ktoś jest dobry w te klocki.
Gdy władczą nóżką tupnie
Rozlatuje się trzewik.
Choć mówi
Letni maj to nie grudzień, ale i tak wejście smoka wypadło imponująco. Nie jestem pastuszkiem, lecz coś mi się ostatnio przywidziało. W dodatku do rymu:<br><br>&lt;q&gt;Gdzieś, za błękitną chmurką<br>Po tamtej stronie zdarzeń<br>Ludowi i surowi<br>Zeszli się komisarze.<br>Niesie się zapach juchtu,<br>Skrzyp glansowanych cholew.<br>Nie ma wśród nich jagniątek -<br>Jeden w drugiego to Lew.<br>Komisarze są chmurni.<br>Smutek w ich oczach drzemie.<br>I aż żółkną z zazdrości,<br>Co spojrzą w dół. Na ziemię.<br>W imieniu kolektywu<br>W końcu zabrał głos Trocki:<br>- "Towarzysze, dziś także<br>Ktoś jest dobry w te klocki.<br>Gdy władczą nóżką tupnie<br>Rozlatuje się trzewik.<br>Choć mówi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego