albo w Oucie. - Hehe czuł, że napięcie w dole staje się nie do zniesienia. Teraz albo nigdy, pomyślał. Położył dłonie na ramionach Many, starając się zachować taką odległość, żeby nie poczuła jego twardości, bo w tym momencie mogło ją to, jak sądził, spłoszyć. Przysunął twarz do jej włosów, obawiając się nieco ich zapachu, nie był pewny, czy taką fryzurę w ogóle się myje. Ostrożnie dotknął ich policzkiem. To jak kłosy zboża, trochę jak pszenica, a może jakaś trawa - przyszło mu do głowy. Dotknął ich opuszkami palców. Raczej kłosy trawy, ostrej, nadmorskiej. Ona wolno się odwróciła. Ich twarze znalazły się naprzeciw siebie