Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
i ta myśl umocniła mnie w obojętności dla Poliny. Na talerzyku przed nią leżało ciastko. Rozgrzebywała je łyżeczką i powtarzała słowa, które już do mnie nie docierały.

- Pamiętasz, Adamczyk, jak ugryzłeś mnie w paleć? A pamiętasz, jak puszczaliśmy latawca na wałach? A w Bojarce - przyponunasz sobie tę noc, kiedyśmy spacerowali po rżysku? Wtedy pod oknem był Leonid. Spłoszyłeś nas... Tego dnia pocałował mnie po raz pierwszy...

Wielkie Łuki... Bojarka... Jak to było dawno... Miałem wrażenie, że od tego czasu upłynęły wieki... Kogo wspominała Palina? Czyżby mnie i siebie? Czy raczej dwie inne istoty, które nam obojgu już stały się obce?

- Polina
i ta myśl umocniła mnie w obojętności dla Poliny. Na talerzyku przed nią leżało ciastko. Rozgrzebywała je łyżeczką i powtarzała słowa, które już do mnie nie docierały.<br><br>- Pamiętasz, Adamczyk, jak ugryzłeś mnie w paleć? A pamiętasz, jak puszczaliśmy latawca na wałach? A w Bojarce - przyponunasz sobie tę noc, kiedyśmy spacerowali po rżysku? Wtedy pod oknem był Leonid. Spłoszyłeś nas... Tego dnia pocałował mnie po raz pierwszy...<br><br>Wielkie Łuki... Bojarka... Jak to było dawno... Miałem wrażenie, że od tego czasu upłynęły wieki... Kogo wspominała Palina? Czyżby mnie i siebie? Czy raczej dwie inne istoty, które nam obojgu już stały się obce?<br><br>- Polina
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego