ubawiło, bo się uśmiechnęli.<br>- A z daleka to was bukszpan prowadzi? - zagadywał włochaty wskazując na kijaszek i mrugał przy tym do towarzyszy. Oczy miał wyłupiaste, a twarz gładką, bezwstydną i jak podłoga wytartą.<br>- Z Rzekucia, panowie, od samego Rzekucia idziem płockim duktem...<br>- Patrzcie, panie dziejku, duktem od Rzekucia... Na odpust pod wezwaniem świętej Celulozy?<br>Tamci zarechotali, niektórzy nawet na rękach popowstawali. Szczęsny pięści zacisnął. Co on sobie myśli? Z ojca zabawę robi? Ale ten wytarty, twardy w gębie, ozwał się nagle bez kpiny, po ludzku:<br>- No to siądźcie sobie, ojczulku.<br>Już mu się szydzić odechciało. Bo to żadna przyjemność, gdy stoi przed