Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Chrzest ognia
Rok: 2001
twoja. Ocaliłaś mu skórę. Mnie też.
Milva otarła spryskaną deszczem twarz, na której wciąż jeszcze można było dostrzec odcisk cięciwy. Choć strzelała kilkakrotnie, odcisk był tylko jeden - cięciwa za każdym razem przylegała dokładnie w tym samym miejscu.
- Byłam w olszynie już wtedy, gdy gadaliście z havekarem - powiedziała. - Nie chciałam, by szelma mnie widział, no i nie było musu. A potem nadjechali ci drudzy i zaczęła się sieczka. Kilku nieźle rozharatałeś. Umiesz mieczem obracać, trza ci przyznać. Chociażeś przecie kuternoga. Było ci jeszcze zostać w Brokilonie, kurować kulas. Pogorszysz, to do końca żywota kusztykać możesz, miarkujesz chyba?
- Przeżyję.
- I mnie się tak
twoja. Ocaliłaś mu skórę. Mnie też.<br>Milva otarła spryskaną deszczem twarz, na której wciąż jeszcze można było dostrzec odcisk cięciwy. Choć strzelała kilkakrotnie, odcisk był tylko jeden - cięciwa za każdym razem przylegała dokładnie w tym samym miejscu.<br>- Byłam w olszynie już wtedy, gdy gadaliście z &lt;orig&gt;havekarem&lt;/&gt; - powiedziała. - Nie chciałam, by szelma mnie widział, no i nie było musu. A potem nadjechali ci drudzy i zaczęła się sieczka. Kilku nieźle rozharatałeś. Umiesz mieczem obracać, trza ci przyznać. Chociażeś przecie kuternoga. Było ci jeszcze zostać w Brokilonie, kurować kulas. Pogorszysz, to do końca żywota kusztykać możesz, miarkujesz chyba?<br>- Przeżyję.<br>- I mnie się tak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego