wiecznie zielony czy wieczniezielony?
5.07.2007
5.07.2007
Wielki słownik ortograficzny PWN podaje wiecznie zielony, ale w [134]: „Niektóre wyrażenia (…) scaliły się i traktowane są jako wyrazy pisane łącznie”. W Doroszewskim jest wiecznozielony. Bukszpan, cyprys i ubiorek mają ten przymiotnik w nazwie gatunkowej, a jego pisownia łączna (także zwracana przez Google) bardziej przystaje do dwuimiennego nazewnictwa gatunków. Czy obok wiecznie zielonego funkcjonuje wieczniezielony, choćby wyłącznie w nazwach gatunkowych?Przeprowadziłem analizę użycia tego wyrażenia, opierając się na tekstach internetowych będących w zasięgu wyszukiwarki Google. Występuje ono zazwyczaj w tekstach fachowych, które wyróżniają się ponadprzeciętną – jak na standardy internetowe – jakością pisowni. Stąd wnioskuję, że analiza tekstów internetowych powinna pozwolić na sformułowanie wniosków o odpowiedniej mocy.
Ustaliłem najpierw, że używa się co najmniej siedmiu botanicznych nazw złożonych z określeniem, które nas interesuje, ale tylko trzy spotyka się często. Są to: ubiorek, bukszpan i sekwoja (wiecznie zielone lub wieczniezielone).
Wyszukiwanie pokazało, że zapis ubiorek wieczniezielony przeważa – w proporcji 45:1 – nad zapisem alternatywnym. Następne wyszukiwanie dowiodło dominacji zapisu bukszpan wieczniezielony (95:1). Mogłoby to posłużyć do sformułowania stanowczej konkluzji, gdyby nie wynik następnego wyszukiwania. Otóż sekwoja wiecznie zielona to zapis niemal wyłączny, a częstość wystąpień w stosunku do drugiej możliwości można określić jako 98:1. Bliższa analiza pokazała jednak, że co innego liczba użyć tego wyrażenia, a co innego liczba tekstów, w których zostały użyte. Nie wdając się w szczegóły, można stwierdzić, że zapis wieczniezielony ma i tak wyraźną przewagę.
Zwróćmy też uwagę, że szyk (przydawka po wyrazie określanym, por. orzech włoski ‘gatunek rośliny’, ale włoski orzech ‘orzech z Włoch’) wskazuje na to, że chodzi o termin botaniczny. W tej sytuacji wydaje się oczywiste, że zapis łączny jest w takich nazwach botanicznych lepszy niż rozdzielny, nawet gdyby zwyczaj językowy temu przeczył. Odmienny szyk i konieczny w takim wypadku rozłączny zapis wskazują natomiast, że piszącemu nie chodziło o użycie nazwy botanicznej.
Forma wiecznozielony jest używana, ale rzadka. O ile jednak wiecznie zielony to wyrażenie złożone z przysłówka i przymiotnika, które w terminologii naukowej może stać się zrostem o pisowni łącznej, to wiecznozielony jest złożeniem, które zawsze zapisujemy łącznie.
Ustaliłem najpierw, że używa się co najmniej siedmiu botanicznych nazw złożonych z określeniem, które nas interesuje, ale tylko trzy spotyka się często. Są to: ubiorek, bukszpan i sekwoja (wiecznie zielone lub wieczniezielone).
Wyszukiwanie pokazało, że zapis ubiorek wieczniezielony przeważa – w proporcji 45:1 – nad zapisem alternatywnym. Następne wyszukiwanie dowiodło dominacji zapisu bukszpan wieczniezielony (95:1). Mogłoby to posłużyć do sformułowania stanowczej konkluzji, gdyby nie wynik następnego wyszukiwania. Otóż sekwoja wiecznie zielona to zapis niemal wyłączny, a częstość wystąpień w stosunku do drugiej możliwości można określić jako 98:1. Bliższa analiza pokazała jednak, że co innego liczba użyć tego wyrażenia, a co innego liczba tekstów, w których zostały użyte. Nie wdając się w szczegóły, można stwierdzić, że zapis wieczniezielony ma i tak wyraźną przewagę.
Zwróćmy też uwagę, że szyk (przydawka po wyrazie określanym, por. orzech włoski ‘gatunek rośliny’, ale włoski orzech ‘orzech z Włoch’) wskazuje na to, że chodzi o termin botaniczny. W tej sytuacji wydaje się oczywiste, że zapis łączny jest w takich nazwach botanicznych lepszy niż rozdzielny, nawet gdyby zwyczaj językowy temu przeczył. Odmienny szyk i konieczny w takim wypadku rozłączny zapis wskazują natomiast, że piszącemu nie chodziło o użycie nazwy botanicznej.
Forma wiecznozielony jest używana, ale rzadka. O ile jednak wiecznie zielony to wyrażenie złożone z przysłówka i przymiotnika, które w terminologii naukowej może stać się zrostem o pisowni łącznej, to wiecznozielony jest złożeniem, które zawsze zapisujemy łącznie.
Jan Grzenia, Uniwersytet Śląski