stylizacja

stylizacja
10.05.2007
10.05.2007
Na é ścieśnione można trafić w poezji i dzięki Poradni wiadomo, jak to czytać. Problem jest w drugą stronę: wierszoklecie pasuje użyć do rymu dajmy na to umiéra albo miéści. Gdyby to było nabłędniéj czy podrzędnéj – odgapia z poradni PWN. Ale umiéra? miéści? owiéczka? dyskiétce? Czy można sobie tak zawsze „zastylizować’’, czy przeciwnie – są jakieś granice przyzwoitości? Jeśli są, to skąd brać o nich wiedzę?
Zakres występowania samogłosek pochylonych nawet w języku staropolskim i dialektach nie był nieograniczony, były one bowiem kontynuantami dawnych samogłosek długich. Z tego też względu nie mogły występować w pozycji, którą dawniej, przed zanikiem iloczasu, zajmowała samogłoska krótka. Jeżeli współcześnie decydujemy się na zabieg stylizacyjny (w celach archaizacyjnych, a najczęściej żartobliwych) poprzez wprowadzenie którejś z samogłosek ścieśnionych, winniśmy pamiętać, że ich dystrybucją rządziły pewne zasady. Na przykład w podanych w pytaniu wyrażeniach (poza oczywiście nabłędniéj i podrzędnéj) żadne nie spełnia formalnych wymogów ku temu, aby w oznaczonych miejscach w normalnych warunkach mogła pojawić się samogłoska ścieśniona.
Oczywiście, można wysunąć argument, że autor takich form nie musi sugerować się zasadami wynikającym z historii języka. Nie istnieją bowiem żadne regulacje poprawnościowe odnośnie do granicy zabiegów stylizacyjnych, mogą one być objęte m.in. licentia poetica. Rządzą nimi jednak koherencja intencjonalna, poczucie zdrowego rozsądku i smaku.
Piotr Sobotka, Uniwersytet Warszawski
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego