Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
zapach jeziora. Zaszeleściły przybrzeżne trzciny. Sebastian od czasu do czasu wybiegał na koniec półwyspu i głośno ujadał. Niepokojące zachowanie się psa chłopcy wykorzystywali, aby straszyć Kasię.
- Słyszysz? On coś czuje, ten twój Sebastian. W trzcinach czyha wielka żaba. Straszliwa żaba. Żaba jak pół draba.
My również przyłączyliśmy się do tych żarcików i kolacja mijała w wesołej atmosferze, którą zepsuł pan Kuryłło.
Prezes oświadczył ponurym głosem:
- Żarty żartami, ale przecież jakiś człowiek siedział w trzcinach na końcu półwyspu i obserwował nasz obóz. Pan Tomasz miał rację. Należało rozłożyć obóz w innym miejscu.
Doktor wzruszył ramionami .
- Siedział ktoś w trzcinach? No, to Bóg
zapach jeziora. Zaszeleściły przybrzeżne trzciny. Sebastian od czasu do czasu wybiegał na koniec półwyspu i głośno ujadał. Niepokojące zachowanie się psa chłopcy wykorzystywali, aby straszyć Kasię.<br>- Słyszysz? On coś czuje, ten twój Sebastian. W trzcinach czyha wielka żaba. Straszliwa żaba. Żaba jak pół draba.<br>My również przyłączyliśmy się do tych żarcików i kolacja mijała w wesołej atmosferze, którą zepsuł pan Kuryłło.<br>Prezes oświadczył ponurym głosem:<br>- Żarty żartami, ale przecież jakiś człowiek siedział w trzcinach na końcu półwyspu i obserwował nasz obóz. Pan Tomasz miał rację. Należało rozłożyć obóz w innym miejscu.<br>Doktor wzruszył ramionami &lt;page nr=164&gt;.<br>- Siedział ktoś w trzcinach? No, to Bóg
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego