celebracji wujostwa, które go śmieszą. Nie chce umocnić się w pańskości ani też "pobra...tać się" z parobkiem czy w ogóle z ludem. Wkrótce jednak wtrąca się w bieg zdarzeń - choć jakby odruchowo, spontanicznie, niezbyt zrozumiale.<br>Daje na przykład po gębie Walkowi, nie mogąc ścierpieć idiotycznej sytuacji, w której ten ściąga buty Miętusowi, przypochlebiającemu się niezdarnie parobkowi... <q>"Stało się to jak na sprężynach, krzyknąłem ťwonŤ, bo uderzyłem, ale dlaczego uderzyłem?"</> (F 207) Może z obrzydzenia? Z zazdrości? A może po prostu z ciekawości, co z tego wyniknie? W przeczuciu, że na pół obłąkany Miętus siebie każe - w symetrycznej odpłacie - bić po