Stróżka podchodząc <br>bliżej Inżynierowej.<br><br>Z klatki schodowej wyleciał Pająk. Machał rękami <br>i wrzeszczał w przestrzeń:<br><br>- IDą, IDą, zaraz tu będą!<br><br>Zatrzymał się przed drzwiami mieszkania Szprychy. <br>Chwilę się wahał, ale zadzwonił. Otworzyła <br>mu, a on pociągnął ją za rękę wskazując gdzieś <br>w niebo, gestykulując, krzycząc: głos mu się łamał, <br>brakowało śliny, powiedz im, niech matka kupi <br>kaszy albo czegoś...<br><br>- Nic nie wiedziałam, uczyłam się akurat do <br>egzaminu do Liceum, nic, kompletnie nic... - <br>mówiła Szprycha.<br><br>- W imię Ojca i Syna - Stróżka popatrzyła <br>na swoje ręce -niech pani patrzy, jak się trzęsą.<br><br>- Mąż mi nic nie powiedział, a musiał wiedzieć. <br>- Inżynierowa z przyzwyczajenia