Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
zbyt spontaniczna i uczciwa, aby
nakrzyczeć na mnie tylko po to, żeby mi napędzić strachu.
Na dobrą sprawę - nareszcie ktoś gadał ze mną po męsku.
Albo jeść i żyć, albo w ziemi śnić...
Wprawdzie umarłym nie może być źle, ja to wiem, zbyt blisko z
nimi obcowałem.
Przeto nie sama śmierć, lecz przedwczesna śmierć byłaby dla mnie
największym nieszczęściem, jakie mnie spotkać może.
Patrzę więc na piękną Bourbonkę, uważaną przeze mnie za siostrę
oddziałową, która stoi bezradna w swoim gniewie.
I mrugam oczami, nie mogąc ochłonąć z zaskoczenia.
- Dobrze - powiadam.
- Będę jadł.
Siostra mnie przekonała.
Zjem śniadanie, obiad i kolację, razem
zbyt spontaniczna i uczciwa, aby<br>nakrzyczeć na mnie tylko po to, żeby mi napędzić strachu.<br> Na dobrą sprawę - nareszcie ktoś gadał ze mną po męsku.<br> Albo jeść i żyć, albo w ziemi śnić...<br> Wprawdzie umarłym nie może być źle, ja to wiem, zbyt blisko z<br>nimi obcowałem.<br> Przeto nie sama śmierć, lecz przedwczesna śmierć byłaby dla mnie<br>największym nieszczęściem, jakie mnie spotkać może.<br> Patrzę więc na piękną Bourbonkę, uważaną przeze mnie za siostrę<br>oddziałową, która stoi bezradna w swoim gniewie.<br> I mrugam oczami, nie mogąc ochłonąć z zaskoczenia.<br> - Dobrze - powiadam.<br> - Będę jadł.<br> Siostra mnie przekonała.<br> Zjem śniadanie, obiad i kolację, razem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego