Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 5 (153)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
metrów, kiedy zobaczyli przed sobą przemykającą sylwetkę. "Jak on tu znowu wlazł" - rzucił dozorca i puścił się biegiem w kierunku, gdzie - jak mu się zdawało - skrył się Dziad. I rzeczywiście - obrzydliwy, cuchnący, zarośnięty stwór siedział skulony pod ścianą, gdyż przez pomyłkę zapędził się w korytarz bez wyjścia.
- Wreszcie cię mam, śmierdzielu jeden! Już mi nie uciekniesz! - krzyknął dozorca, po czym chwycił włóczęgę za ramię, z zamiarem wyciągnięcia go z kąta. W tym momencie jednak Dziad gwałtownie odwrócił głowę i z całych sił ugryzł dozorcę w przedramię. Ten krzyknął z bólu, sekundę później krzyknęła ze strachu jego żona, a tymczasem Dziad czmychnął
metrów, kiedy zobaczyli przed sobą przemykającą sylwetkę. &lt;q&gt;"Jak on tu znowu wlazł"&lt;/&gt; - rzucił dozorca i puścił się biegiem w kierunku, gdzie - jak mu się zdawało - skrył się Dziad. I rzeczywiście - obrzydliwy, cuchnący, zarośnięty stwór siedział skulony pod ścianą, gdyż przez pomyłkę zapędził się w korytarz bez wyjścia.<br>&lt;q&gt;- Wreszcie cię mam, śmierdzielu jeden! Już mi nie uciekniesz!&lt;/&gt; - krzyknął dozorca, po czym chwycił włóczęgę za ramię, z zamiarem wyciągnięcia go z kąta. W tym momencie jednak Dziad gwałtownie odwrócił głowę i z całych sił ugryzł dozorcę w przedramię. Ten krzyknął z bólu, sekundę później krzyknęła ze strachu jego żona, a tymczasem Dziad czmychnął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego