eksport myśli?<br><br> Kiedyś uważano ją za szczyt poświęcenia, na który zdobywali się misjonarze ryzykujący własnym życiem, aby nieść ulgę cierpiącym.<br><br> Czasy zmieniły się diametralnie i nikt z kilkudziesięciu osób, przez których ręce przewinęła się sprawa doktora Henryka Nowaka, nie pomyślał o nim jako o misjonarzu. Przeważała opinia, że jest to żądny zysku groszorób, który gwałci ustalenia obowiązujące w kraju, gdzie trądu nie ma i nie będzie. Jeśli zakończyła się happy endem, to chyba tylko dlatego, że jego pracę zaszeregowano do kategorii handlowo-ekonomicznej zwanej eksportem usług.<br><br> Koleje losu doktora Nowaka, nie te w dżungli wśród trędowatych, lecz te w gąszczu papierów