Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
tłumaczenia człowieka siedzącego jeszcze na traktorze. Głos obcy. To nikt stąd. Marta chwyta wzniesioną do ciosu rękę.
- Panie kierowniku, tak nie wolno!
Surma dyszy, rozkaszlał się.
- Tatusiu, nie trzeba, zostaw, co cię to właściwie... - I jeszcze Surmowa, od siebie: "A nie mówiłam?"
- Nie dam. Nie pozwolę. Odpowiadam. Ani traktora, ani żniwiarki, siewnika, nic nie dam.
Skądś wychynął Mielczarek. Z opaską, u boku karabin. Kroczy, jakby namyśla się, czy warto wejść do akcji. Zdecydował.

- Obywatelu - to do Surmy. - Nie jesteście już kierownikiem. Ta rzecz nie do was... Milicja załatwi, rozpatrzy.

- Trzeba było pilnować. Od tego jesteście. Dopóki komisja, póki władze nie rozdzielą
tłumaczenia człowieka siedzącego jeszcze na traktorze. Głos obcy. To nikt stąd. Marta chwyta wzniesioną do ciosu rękę.<br> - Panie kierowniku, tak nie wolno!<br> Surma dyszy, rozkaszlał się.<br> - Tatusiu, nie trzeba, zostaw, co cię to właściwie... - I jeszcze Surmowa, od siebie: "A nie mówiłam?"<br> - Nie dam. Nie pozwolę. Odpowiadam. Ani traktora, ani żniwiarki, siewnika, nic nie dam.<br> Skądś wychynął Mielczarek. Z opaską, u boku karabin. Kroczy, jakby namyśla się, czy warto wejść do akcji. Zdecydował.<br><br> - Obywatelu - to do Surmy. - Nie jesteście już kierownikiem. Ta rzecz nie do was... Milicja załatwi, rozpatrzy.<br><br> - Trzeba było pilnować. Od tego jesteście. Dopóki komisja, póki władze nie rozdzielą
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego