że nie udaję się na obiad, znużony monotonią powtarzających się pór, gdybym tak mocno uderzył się w piersi, to kto wie, czy nie musiałbym przyznać, że nie idę po prostu dlatego, iż zmęczony psychicznie milczącą utarczką z Suzanne, dezerteruję z tego pola walki.<br>Włóczę się więc po wyludnionych korytarzach. Korytarzowa <page nr=153> żywość, rozsypane i rozprzestrzenione hałasy skoncentrowały się teraz w sali jadalnej. Ludzie zamieszkiwane i używane przez siebie obudowane przestrzenie ustrajają swoim życiem i swą żywotnością, niby ulice miasta dekoracjami w dzień święta narodowego. Ściany, pokoje, korytarze same przez się są poważne, dostojne i zdradzają charakter kontemplacyjny. Człowiek swoją obecnością trywializuje je