Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
pies. Spazmatyczne łkanie więzło mi w gardle, dławiło, zaczynałem się dusić.
I wtedy właśnie usłyszałem te straszliwe słowa:
- Cóż ty sobie wyobrażasz, stary komediancie?. Czy nie rozumiesz, że cała ta tragifarsa już się skończyła? Ja miałabym zostać z tobą? Spójrz na siebie. Jesteś odrażający, obmierzły! Przejrzyj się w lustrze, żałośny psychopato!
Chwyciła z komody owalne zwierciadło w srebrnej ramie i podsunęła mi je pod nos. W gładkiej tafli zdążyłem dostrzec przekrwione oczy i spoconą, karykaturalnie wykrzywioną twarz. Od tej chwili nie wiedziałem już, co dalej się działo. Słyszałem tylko brzęk tłuczonego szkła, trzask łamanych sprzętów, rozpaczliwe okrzyki, a nad tym wszystkim
pies. Spazmatyczne łkanie więzło mi w gardle, dławiło, zaczynałem się dusić.<br>I wtedy właśnie usłyszałem te straszliwe słowa:<br>- Cóż ty sobie wyobrażasz, stary komediancie?. Czy nie rozumiesz, że cała ta tragifarsa już się skończyła? Ja miałabym zostać z tobą? Spójrz na siebie. Jesteś odrażający, obmierzły! Przejrzyj się w lustrze, żałośny psychopato!<br>Chwyciła z komody owalne zwierciadło w srebrnej ramie i podsunęła mi je pod nos. W gładkiej tafli zdążyłem dostrzec przekrwione oczy i spoconą, karykaturalnie wykrzywioną twarz. Od tej chwili nie wiedziałem już, co dalej się działo. Słyszałem tylko brzęk tłuczonego szkła, trzask łamanych sprzętów, rozpaczliwe okrzyki, a nad tym wszystkim
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego