tylko, że wciąż zakładał gazety, które wciąż upadały. Doktor Rapaport, nie widząc powodu, żeby zostać w Rosji, wrócił do Łodzi, do rodziny - w latach dwudziestych było to jeszcze możliwe. Został naczelnym chirurgiem w żydowskim szpitalu, dobrze zarabiał i dbał o wykształcenie swej córki. Skończyła prestiżowe warszawskie gimnazjum, do którego chodziła inteligencka młodzież o lewicowych skłonnościach, spotykała się z socjalistami. Babka opowiadała, że długo musiała wietrzyć mieszkanie, kiedy wychodzili ci socjaliści. Matka nie dostała się w Warszawie na studia, bo miała żydowskie nazwisko i - także po ojcu - wydatny żydowski nos, więc doktor Rapaport wysłał ją na Sorbonę. Zamieszkała u jego zamożnego przyjaciela