złożył puste naczynie na stole, przy czym potrącił solniczkę - pieprz, sól i wykałaczki rozsypały się po czarnej powierzchni marmuru. Nerwowym ruchem pchnął solniczkę i wysypał resztę soli i pieprzu: "Masz, masz, kiedy tak chcesz!" Popielniczka zadzwoniła po raz drugi - dyrektor niecierpliwił się. Roman pochylił się nad stołem i zaczął skwapliwie przekładać szklanki z jednej tacki na drugą. "O, możesz sobie pukać, ile ci się podoba." Popielniczka znów zadzwoniła, ale tym razem tak głośno, że goście zaczęli się oglądać. Roman spojrzał na nich porozumiewawczo i złośliwie kiwnął głową, jakby chciał powiedzieć: Widzieliście kiedy takiego drania?" - Proszę, proszę! - zawołał urażonym głosem <page nr=306>.<br>Dyrektor, tęgi