gorący na tłach pokostniałych,<br>Znów czuję zapach: sterylnych pościeli,<br>Znów wznoszę dotyk: do głaskania pustek;<br>A ty co chciałaś? Aby głód mój świecił<br>Głową twą ściętą, hosanną na tacy?<br><br>IV<br>Do Kazimierza jadą ludzie starzy;<br>O, jacy młodzi z tym kwiatem przy twarzy,<br>Który jest piołun, ma na imię: odlot,<br>A do którego skrzydlaci się modlą.<br>Skrzydlaci ciężko, na zawsze, przed nocą;<br>Nie co fruwają, lecz ci, co odchodzą.<br><br>Widziałaś odlot starych ptaków? One<br>Każde swe ścięgno badają zwątlone,<br>Prostują skrzydła - wpierw z krzykiem, a potem<br>Stojące krzyżem, wpadają w drętwotę;<br>Czy jeszcze skrzydłom przyjazne powietrze,<br>Czy raczej dzioby wbić w ziemię