Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
schować kazał dobrze. Do Fano i Claremont zlecił jechać, tamój wskazanym osobom pisania do rąk własnych oddać.
- Listy? Co w nich było?
- A mnie skąd to znać, panie złoty? Z czytaniem u mnie nie szybko, a to i zapieczętowane były listy pana Bonhartowym sygnetem.
- Ale do kogo listy były, pamiętasz?
- A jakżeby, pamiętam. Pan Bonhart z dziesięć razy powtarzać kazał, bym nie przepomniał. Dotarłem bez błądzenia, dokąd trzeba, komu trzeba pisania oddałem do własnych ich rąk. Owi chwalili mnie, żem łebski parob, a ów wielmożny pan kupiec nawet denara dał...
- Komu listy przekazałeś? Gadajże składniej!
- Pierwsze pisanie było do mistrza Esterhazy'ego, miecznika
schować kazał dobrze. Do Fano i Claremont zlecił jechać, tamój wskazanym osobom pisania do rąk własnych oddać.<br>- Listy? Co w nich było?<br>- A mnie skąd to znać, panie złoty? Z czytaniem u mnie nie szybko, a to i zapieczętowane były listy pana Bonhartowym sygnetem.<br>- Ale do kogo listy były, pamiętasz? <br>- A jakżeby, pamiętam. Pan Bonhart z dziesięć razy powtarzać kazał, bym nie przepomniał. Dotarłem bez błądzenia, dokąd trzeba, komu trzeba pisania oddałem do własnych ich rąk. Owi chwalili mnie, żem łebski parob, a ów wielmożny pan kupiec nawet denara dał... <br>- Komu listy przekazałeś? Gadajże składniej!<br>- Pierwsze pisanie było do mistrza Esterhazy'ego, miecznika
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego