Nie upadnijcie lekkim rybim kościotrupem,<br>Marmurowymi ośćmi, w pełną blasków wodę,<br>Krwawiącą ogniem! Miasto, nie wiesz, co to wojna!<br>W górze demony walczą ze sobą; huk strzałów...<br><br>Okrążają się, brzęcząc, wynoszą nad siebie,<br>Jakby sobie na plecach chciały siąść. W powietrzu<br>Pełno ciał metalowych, wirujących, głośnych,<br>Rozłamujących domy w pół...<br>A teraz chwila<br>Ciszy, Wenecjo. Myślę o mojej stolicy,<br>Najświętszej i dalekiej. Cześć jej, cześć i miłość,<br>Naszej Pompei, sercu nieustannie bliskiej...</><br><br><div1><tit1>JABŁKO</><br><br>Pamiętam jabłko z ręki rumuńskiej dziewczyny<br>Niespodziewanie, w pełnym słońcu otrzymane.<br>Pierwszy dar, pierwsza pomoc, pierwszy owoc klęski...<br><br>W szeleście kukurydzy, na tle pól złocistych<br>Stałam bezradnie, wzrokiem