Typ tekstu: Książka
Autor: Krawczyk Piotr
Tytuł: Plamka światła
Rok: 1997
cię.
- Ale co cię tak nagle napadło? - Adam wstał i wytarł ręce w ścierkę.
Pociągnął łyk soku ze szklanki.
- Wiesz, zadzwoniłabym do Ewki, może dałaby się też wyciągnąć. Może
by trochę odetchnęła od tego wszystkiego. Tak mi przyszło do głowy. Już
chyba z ponad tydzień się z nią nie widziałam.
- Aa, takie buty. Więc dobrze, dzwoń. Mam nadzieję, że nie stracę
weny. Ale do dyskoteki?
- No zobaczymy. Najpierw zadzwonię.
Odwróciła się i skierowała do telefonu. Odchodząc, rzuciła jeszcze: -
I dzięki, że się zgodziłeś.



Miała już dość tego swojego przezwiska. Może to i prawda, co wszyscy
o niej mówili. Może faktycznie wszystko
cię.<br> - Ale co cię tak nagle napadło? - Adam wstał i wytarł ręce w ścierkę.<br>Pociągnął łyk soku ze szklanki.<br> - Wiesz, zadzwoniłabym do Ewki, może dałaby się też wyciągnąć. Może<br>by trochę odetchnęła od tego wszystkiego. Tak mi przyszło do głowy. Już<br>chyba z ponad tydzień się z nią nie widziałam.<br> - Aa, takie buty. Więc dobrze, dzwoń. Mam nadzieję, że nie stracę<br>weny. Ale do dyskoteki?<br> - No zobaczymy. Najpierw zadzwonię.<br> Odwróciła się i skierowała do telefonu. Odchodząc, rzuciła jeszcze: -<br>I dzięki, że się zgodziłeś.<br><br>&lt;gap&gt;<br><br> Miała już dość tego swojego przezwiska. Może to i prawda, co wszyscy<br>o niej mówili. Może faktycznie wszystko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego