Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Głos Pasłęka
Nr: various
Miejsce wydania: Pasłęk
Rok: 2004
Potem następował spokojny wjazd na wzgórze, przejazd przez Bartlewo17 , gdzie mieszkała Szwarcowa, matka naszego listonosza, a potem droga wiodła przez zagajnik między polami. Tam wiosną sosny wyciągały przed siebie długie dłonie, mówiło się: jak dłonie panny Hoepfner. A potem już zaczynał się potężny bukowy las ciągnący się hen, daleko, daleko. Ach te wesołe dziecięce przejażdżki, głośny śpiew i niczym niezmącona radość! Przypominam sobie jeszcze pierwszą podróż z mateczką do kościoła i kazanie o siewcy i wschodzącym zasiewie. Pamiętam jak dziś, że gdy jechaliśmy do domu, akurat żęto jęczmień. Delikatny cytrynowy zapach kłosów ciągnął ku nam nad polami. Nie do zatarcia są
Potem następował spokojny wjazd na wzgórze, przejazd przez Bartlewo17 , gdzie mieszkała Szwarcowa, matka naszego listonosza, a potem droga wiodła przez zagajnik między polami. Tam wiosną sosny wyciągały przed siebie długie dłonie, mówiło się: jak dłonie panny Hoepfner. A potem już zaczynał się potężny bukowy las ciągnący się hen, daleko, daleko. Ach te wesołe dziecięce przejażdżki, głośny śpiew i niczym niezmącona radość! Przypominam sobie jeszcze pierwszą podróż z mateczką do kościoła i kazanie o siewcy i wschodzącym zasiewie. Pamiętam jak dziś, że gdy jechaliśmy do domu, akurat żęto jęczmień. Delikatny cytrynowy zapach kłosów ciągnął ku nam nad polami. Nie do zatarcia są
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego