lżej będzie? Pięknie! prawda. Ale smutne, smutne! Umierali, umierają, umierać będą. Wszystko jedno, gdzie, kiedy - umrzeć zawsze i wszędzie jest straszno!... Myślałam, że w cudownym takim kraju, gdzie w końcu października wieczory lipcowe, gdzie na grobach siedzą i całują się, a w grobach - werwena... ja myślałam, że tutaj śmierć niestraszna! Ach, Władyś ty mój - straszna, wszędzie zawsze straszna dla człowieka, który urodził się i nie żył. Nie żył wcale! Rozumiesz ty - nie żył? <br>Zerwała się z ławy, gorejąca stała na tle łagodnego wieczoru, pomieszana z cyprysami, i pytała: <br>- Władyś, jakże będę umierać, kiedy nie żyłam ja wcale? <br>10 <br>Od wieczoru w