Typ tekstu: Książka
Autor: Kuncewiczowa Maria
Tytuł: Cudzoziemka
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1936
jest? Ją trzeba ratować! Czy ona bardzo chora?
Adam rozłożył ręce.
- Ja nie wiem... Matka zirytowała się. Na mnie, jak zwykle. O gamasz, że ja nie tak jego wkładałem. Że moje palce jak patyki. A potem jeszcze Zbyszek nie powiedział "dzień dobry"... Ot, i wszystko.
Władysław nie dawał się uspokoić.
- Ach, przecież jej nie wolno irytować! Przecież trzeba pamiętać, jaka ona jest. Doktor Gerhardt mówił, że irytacja to dla niej śmierć. To moja wina, moja! Powinienem być z nią stale, a ja ją opuściłem...
Róża chrząknęła. Zakaszlała, odetchnęła głęboko, przemówiła najnaturalniejszym swoim, dźwięcznym, rześkim tonem:
- Czegóż tak gadacie o mnie, jakby
jest? Ją trzeba ratować! Czy ona bardzo chora? <br>Adam rozłożył ręce. <br>- Ja nie wiem... Matka zirytowała się. Na mnie, jak zwykle. O &lt;orig&gt;gamasz&lt;/&gt;, że ja nie tak jego wkładałem. Że moje palce jak patyki. A potem jeszcze Zbyszek nie powiedział "dzień dobry"... Ot, i wszystko. <br>Władysław nie dawał się uspokoić. <br>- Ach, przecież jej nie wolno irytować! Przecież trzeba pamiętać, jaka ona jest. Doktor Gerhardt mówił, że irytacja to dla niej śmierć. To moja wina, moja! Powinienem być z nią stale, a ja ją opuściłem... <br>Róża chrząknęła. Zakaszlała, odetchnęła głęboko, przemówiła najnaturalniejszym swoim, dźwięcznym, rześkim tonem: <br>- Czegóż tak gadacie o mnie, jakby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego