Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
wyglądasz. Kiedy sobie pomyślę, jakeś wyglądał, kiedyś tu przyjechał, to oczom wierzyć nie mogę. Zżarło cię to choróbsko do cna.
- Tak, wtedy to tak... wróciłem, widzisz, z gór, z powietrza. Opalony byłem na twarzy... wszyscy się dziwili, że byłem taki opalony... przecież to był luty dopiero czy marzec. Mówili mi: "Ach, jaki pan opalony, panie Lucjanie, strasznie zdrowo pan wygląda". A teraz, pewnie bardzo podle... podaj mi lustro.
Pomyślała sobie, że przecież on nie powinien widzieć swej twarzy. Powiedziała więc wymijająco:
- Później ci przyniosę, teraz muszę zejść na dół, kupić coś do obiadu.
Rzeczywiście, zarzuciła chustkę na ramiona i wyszła. Pozostał
wyglądasz. Kiedy sobie pomyślę, jakeś wyglądał, kiedyś tu przyjechał, to oczom wierzyć nie mogę. Zżarło cię to choróbsko do cna.<br>- Tak, wtedy to tak... wróciłem, widzisz, z gór, z powietrza. Opalony byłem na twarzy... wszyscy się dziwili, że byłem taki opalony... przecież to był luty dopiero czy marzec. Mówili mi: "Ach, jaki pan opalony, panie Lucjanie, strasznie zdrowo pan wygląda". A teraz, pewnie bardzo podle... podaj mi lustro.<br>Pomyślała sobie, że przecież on nie powinien widzieć swej twarzy. Powiedziała więc wymijająco:<br>- Później ci przyniosę, teraz muszę zejść na dół, kupić coś do obiadu.<br>Rzeczywiście, zarzuciła chustkę na ramiona i wyszła. Pozostał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego