na powrózku, krowy leżą w cudzy bób - nawet się nie obejrzy.<br>Więc Ciotka krzyczy teraz: - Stefek, do ciebie mówię przecie, chodźże tu, chodź!<br>Podbiegłem z siekierą w ręce.<br>Skinęła dłonią wskazująco, za most na rzece koło tartaku.<br>Kręciło się tam trochę ludzi, jak zwykle - nie zrozumiałem, na co mam patrzeć.<br>- Ach, ty! - zgniewała się Ciotka: - Bliżej, o, już na moście, widzisz go?<br>Szedł tam człowiek jakby nietutejszy i jakoś z miejska, a po dziadowsku przyodziany.<br>Prowadził siwego konia - łeb koński to się unosił nad barierę mostu, to prawie z nią się równał - kulawy był ten koń, a i piechur słabo przebierał