dał Pokorya<br><page nr=221><br> ZOFIA<br>No, panowie, rozgośćcie się jak u siebie. Zaraz się rozporządzę, żeby była kolacja dla wszystkich.<br> Do Lucyny<br>Ty, klępa, zostajesz także.<br> Wychodzi na prawo<br> DE POKORYA<br> do Leona<br>Bo nie wiem, czy pan wie, że jesteśmy obaj z Trefujem kochankami pańskiej żony.<br> LEON<br> pociąga nosem<br>To wspaniałe! Ach, jak mi dobrze! Teraz jestem w zupełnej zgodzie ze sobą.<br> MATKA<br> siadając; pociąga nosem<br>Wiesz, Leon, że ja zupełnie jestem przytomna i wszystko wydaje mi się takie konieczne i nieodwołalne - a nawet piękne. Och - coraz piękniej jest, coraz piękniej...<br> Zastyga w ekstazie<br> LUCYNA<br> wstaje<br>Dajcie i mnie. Mnie dziś spotkało