Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
pąków lepkich i
nabrzmiałych.
Całowałem je ciepło jak usta czarnowłosej dziewczyny, która szła
miedzą wśród rozgrzanych zbóż.
Zsunąłem z ramion zielony chałat, zdjąłem kurtkę.
Pierś mam bezwłosą i gładką.
Mógł mnie napromieniować swoim zjadliwym światłem, ile tylko
zapragnie.
Przestałem się Go bać, żadnej już we mnie nie potrafił wzbudzić
trwogi.
Albowiem znałem inny Księżyc, którego byłem wyznawcą i sługą.
Ten cudowny... Zwiastun Wielkiego Miłosierdzia, wschodzący w
dzień i w noc, więc także i na Paschę.
Nasz Księżyc nad Epidaurem, pod którym żyjemy wszyscy, zmarli i
narodzeni, choć niektórzy albo udają, albo naprawdę o tym nie wiedzą.
I tak spuściwszy oczy, spozierając
pąków lepkich i<br>nabrzmiałych.<br> Całowałem je ciepło jak usta czarnowłosej dziewczyny, która szła<br>miedzą wśród rozgrzanych zbóż.<br> Zsunąłem z ramion zielony chałat, zdjąłem kurtkę.<br> Pierś mam bezwłosą i gładką.<br> Mógł mnie napromieniować swoim zjadliwym światłem, ile tylko<br>zapragnie.<br> Przestałem się Go bać, żadnej już we mnie nie potrafił wzbudzić<br>trwogi.<br> Albowiem znałem inny Księżyc, którego byłem wyznawcą i sługą.<br> Ten cudowny... Zwiastun Wielkiego Miłosierdzia, wschodzący w<br>dzień i w noc, więc także i na Paschę.<br> Nasz Księżyc nad Epidaurem, pod którym żyjemy wszyscy, zmarli i<br>narodzeni, choć niektórzy albo udają, albo naprawdę o tym nie wiedzą.<br> I tak spuściwszy oczy, spozierając
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego