Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
prędzej dwiema piętami
wskoczyłem do płytkiej studzienki.

I od razu przypomniał mi się górski potok.
Biały potok, w którym kiedyś w okresie narzeczeństwa, gdyż wtedy
praktykowało się jeszcze narzeczeństwo, kąpaliśmy się z Heleną, bo
trzeba było wariatów!
Woda gryzła do szpiku kości.
Ale cieszyłem się, że mi się to przypomniało!
Albowiem dzięki temu wiedziałem, Sokratesie, że wracam do
rzeczywistego porządku, gdyż siedząc na brzegu cembrowiny, przebierając w wodzie
palcami, myję własne nogi, zaraz osuszę, wstanę
i pójdę, a wcale nie przygotowuję się do mycia nóg tej całej zgrai
wzorem Pana naszego, Jezusa Chrystusa, co mogłoby mi się zwidzieć, gdybym pozostał
wierny
prędzej dwiema piętami<br>wskoczyłem do płytkiej studzienki.<br> &lt;page nr=265&gt;<br> I od razu przypomniał mi się górski potok.<br> Biały potok, w którym kiedyś w okresie narzeczeństwa, gdyż wtedy<br>praktykowało się jeszcze narzeczeństwo, kąpaliśmy się z Heleną, bo<br>trzeba było wariatów!<br> Woda gryzła do szpiku kości.<br> Ale cieszyłem się, że mi się to przypomniało!<br> Albowiem dzięki temu wiedziałem, Sokratesie, że wracam do<br>rzeczywistego porządku, gdyż siedząc na brzegu cembrowiny, przebierając w wodzie <br>palcami, myję własne nogi, zaraz osuszę, wstanę<br>i pójdę, a wcale nie przygotowuję się do mycia nóg tej całej zgrai<br>wzorem Pana naszego, Jezusa Chrystusa, co mogłoby mi się zwidzieć, gdybym pozostał <br>wierny
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego