spotykamy się ponownie, grono jest kameralne, poza szefową przyszła jeszcze urodziwa studentka Ulrike Bruggemann, lat 24, oraz bezrobotny metalowiec, już sympatyk partii, lecz jeszcze nie członek.<br><br>- Ja się ciągle przyglądam - powiada.<br><br>Słusznie, do czerwonego koloru trzeba dojrzeć, zwłaszcza w świecie, w którym wszystko funkcjonuje jak w niemieckiej maszynie do kawy.<br><br>- Ależ bieda jest właśnie tutaj! - woła Kirstin w odruchu protestu, wspierana przez Ulrike. W samym Hamburgu żyją dwa tysiące niedożywionych dzieci i iluś tam bezdomnych siedzących w psich budach pod mostami w eleganckim centrum miasta. Jeżeli do tego dodamy 10 tys. analfabetów w całych Niemczech, to obraz jest, jaki jest. Ale