Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
emalią, objęte puszystymi gałązkami bożego drzewka, związane ciemną zielenią bluszczu.
Karafka stała obłudnie skromna, pełna rośnych przezroczystości. Talerze porcelanowe o wytartych złoceniach, no i sztućce pewnie srebrne, bo rezygnujące z kantynowego połysku na rzecz szarej dostojności.
Drzwi otworzone zamaszyście, a w nich proboszcz. Młodym osiemdziesięcioletnim krokiem podchodzi do Hansa i:
- Alleluja, mein Sohn...
- Alleluja, Herr Pfarrer...
Gerta nalała wódki. Hans udaje zdziwienie.
- A pani?
- Danke... - Uśmiechnęła się tyle że tyle, nie chcąc urazić mężczyzn ze wzniesionymi kieliszkami.
- Prosit...
- Prosit...
Zupa była pomidorowa podbita atłasową śmietaną. Jedli chętnie, odkładając słowa na potem. Kiedy podnosiła talerze z łyżką na dnie, przyjęła ich uśmiech
emalią, objęte puszystymi gałązkami bożego drzewka, związane ciemną zielenią bluszczu. <br>Karafka stała obłudnie skromna, pełna rośnych przezroczystości. Talerze porcelanowe o wytartych złoceniach, no i sztućce pewnie srebrne, bo rezygnujące z kantynowego połysku na rzecz szarej dostojności. <br>Drzwi otworzone zamaszyście, a w nich proboszcz. Młodym osiemdziesięcioletnim krokiem podchodzi do Hansa i: <br>- Alleluja, mein Sohn... <br>- Alleluja, Herr Pfarrer... <br>Gerta nalała wódki. Hans udaje zdziwienie. <br>- A pani? <br>- Danke... - Uśmiechnęła się tyle że tyle, nie chcąc urazić mężczyzn ze wzniesionymi kieliszkami. <br>- Prosit... <br>- Prosit... <br>Zupa była pomidorowa podbita atłasową śmietaną. Jedli chętnie, odkładając słowa na potem. Kiedy podnosiła talerze z łyżką na dnie, przyjęła ich uśmiech
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego