Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
do jednego stoi, że ni jeden z was nie ośmieli się wejść do ogrodzieńca.
- Phuuuu! - wrzasnął Końska Skóra. - Ja się ośmielę! Jam gotów!
- Usuń się, rzekłem! - odwrzasnął Kołtun. - Myśwa pierwsi byli i przy nas pierwszeństwo. Dalejże, na co czekamy?
- W ilu możem tam do niej, na plac? - Amarant okręcił pas. - Azali tylko pojedyńczo lża?
- Ach, wy skurwysyny! - ryknął nagle całkiem niespodziewanie pastelowy burmistrz, byczym głosem zupełnie nie przystającym do postury. - Może w dziesięciu chcecie na nią samojedną? Może konno? Może na rydwanach? Może wam katapultę z cekhauzu wypożyczyć, byście z daleka głazami w dziewkę miotać mogli? Co?
- Dobra, dobra - przerwał Bonhart
do jednego stoi, że ni jeden z was nie ośmieli się wejść do ogrodzieńca.<br>- Phuuuu! - wrzasnął Końska Skóra. - Ja się ośmielę! Jam gotów!<br>- Usuń się, rzekłem! - odwrzasnął Kołtun. - Myśwa pierwsi byli i przy nas pierwszeństwo. Dalejże, na co czekamy? <br>- W ilu możem tam do niej, na plac? - Amarant okręcił pas. - Azali tylko pojedyńczo lża? <br>- Ach, wy skurwysyny! - ryknął nagle całkiem niespodziewanie pastelowy burmistrz, byczym głosem zupełnie nie przystającym do postury. - Może w dziesięciu chcecie na nią samojedną? Może konno? Może na rydwanach? Może wam katapultę z cekhauzu wypożyczyć, byście z daleka głazami w dziewkę miotać mogli? Co?<br>- Dobra, dobra - przerwał Bonhart
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego