ich zaśpiew dźwięczał w uszach obu mężczyzn. W głowie Magwera pojawiały się nagle dziwne słowa, dźwięki, których nie rozumiał, ułożone w tajemnicze wiersze i frazy.<br>Szli zabić <orig>bana</>. Zamordować władcę krainy, którą rozstawni gwardyjscy biegacze przemierzali w trzy dni. Kraju gór i bystrych rzek, drwali i rolników, soli i szkła.<br><orig>Ban</> paść miał z ręki tego, który zginąć musi przed <orig>banem</>. Tak głosiła wróżba.<br>Szli, a las szeptał im słowa pożegnania, życzenie zwycięstwa, wyśpiewywał swą trwogę. Wszak jeden Liść zginął niedawno, zabity szklanym ostrzem. Drugi właśnie szedł po śmierć.<br>Wkrótce dotarli do granicy puszczy. Tu obaj zmienili stroje. Doron, w luźnym