nic mi nie grozi. A kiedy skończył, rozpłakał się. Słyszałam, jak szlocha, i chociaż potraktował mnie jak kawałek mięsa, jak worek na spermę, zrobiło mi się go żal. Powiedział, żebym się nie odwracała, a potem jeszcze wybełkotał coś, co brzmiało jak przepraszam. Kiedy odważyłam się ruszyć, już go nie było. - Blondynka przerwała opowieść i podniosła wzrok na swoją koleżankę. - Nie mogę powiedzieć Tadkowi. Pamiętaj, Iwona, że mówię o tym tylko tobie.<br>- Nie poszłaś na policję?<br>- Co ty, czytasz gazety?<br>Iwona skinęła głową ze zrozumieniem. Przez chwilę patrzyły na siebie w ciszy.<br>- Jakbym poszła, to już byś o wszystkim wiedziała. Nie chcę