Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
zostaną ze mną... Ciężko mi, może bardziej niż tobie. Nie utrudniajmy sobie życia... Nie nalegaj, poczekaj, to chyba proste.
- Nie możesz o nim zapomnieć.
- Fryderyk. To moja rzecz.
- Tak... Ano, trudno.
- Nie potrafisz cieszyć się tym, co jest? Podobasz mi się, muszę ci to mówić?
Fryderyk ścisnął ją za rękę.
- Boję się... - szepnął - wiesz czego? Zgadnij.
- Nie zgadnę.
- Przecież to proste... Szczęścia.

27
Mechanicy zadawali szyku, nie pospolitowali się, a w dziewuszkach przebierali jak w ulęgałkach, buszując po Nowym Depo, które zamieniło się w krainę samotnych dziewcząt i kobiet najrozmaitszej maści, Rosjanek, Polek, Ukrainek, Żydówek i Azjatek, bardzo nieraz kształtnych, młodych
zostaną ze mną... Ciężko mi, może bardziej niż tobie. Nie utrudniajmy sobie życia... Nie nalegaj, poczekaj, to chyba proste.<br>- Nie możesz o nim zapomnieć. <br>- Fryderyk. To moja rzecz. <br>- Tak... Ano, trudno. <br>- Nie potrafisz cieszyć się tym, co jest? Podobasz mi się, muszę ci to mówić?<br>Fryderyk ścisnął ją za rękę. <br>- Boję się... - szepnął - wiesz czego? Zgadnij. <br>- Nie zgadnę.<br>- Przecież to proste... Szczęścia. <br><br>27 <br>Mechanicy zadawali szyku, nie pospolitowali się, a w dziewuszkach przebierali jak w ulęgałkach, buszując po Nowym Depo, które zamieniło się w krainę samotnych dziewcząt i kobiet najrozmaitszej maści, Rosjanek, Polek, Ukrainek, Żydówek i Azjatek, bardzo nieraz kształtnych, młodych
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego