nie dlatego, że za dużo piła, piła tyle, ile w jej książęcym Bari spożywa się do obiadu czy kolacji, ale, jak powiedzieliśmy, wino tak łatwo ukrywa truciznę. A złoczyńcą był znowu ten, którego o niecne sztuczki podejrzewano w Krakowie. "Wedle relacji niejakiego Cezarego Fariny - pisze Maria Bogucka w swojej książce Bona Sforza (PIW 1989) - na zlecenie Pappacody podano królowej truciznę dwukrotnie. (...) Do niezupełnie przytomnej, trawionej wysoką gorączką przyprowadził Pappacoda notariusza. (...) Pappacoda obłowił się solidnie". Czy już wtedy chodziło także o zwrot owych "sum neapolitańskich", pożyczonych niegdyś królowi Filipowi, trudno powiedzieć, pewne jest, że powrót Bony z Polski do Italii w kręgach