niemiłe". Szczególnie przejmująco zabrzmiało osobiste wyznanie prymasa <name type="place">Polski</name>, że w czasie stanu wojennego doznawał lęku, bał się rozlewu krwi. Głos mu się załamał, gdy wyznał, iż obciąża swoje sumienie tym, iż mimo wysiłków nie zdołał ocalić życia księdza <name type="person">Jerzego Popiełuszki</name>. Warszawiacy odpowiedzieli oklaskami. Wystąpienie prymasa trzykrotnie przerywano odśpiewaniem supliki: "<name type="person">Święty Boże</name>, święty <name type="person">Mocny</name>, <name type="person">Święty</name> a <name type="person">Nieśmiertelny</name>, zmiłuj się nad nami". <br>Duży fragment wystąpienia kardynał <name type="person">Józef Glemp</name> poświęcił przewinieniom księży. Przepraszał <name type="person">Boga</name> za tych swoich poprzedników w metropolii warszawskiej, którzy ulegali lękowi przed caratem, za tzw. księży patriotów, którzy w zamian za lojalność wobec władzy ludowej chcieli zapewnić sobie wygodne życie, za tych