mnie trochę, za to szybko odkrywam wdzięk "Słówek" Boya, do czego walnie przyczynia się mama, recytując na dobranoc:<br><q>Teraz Józio się pomodli<br>Za mamusię, za tatusia,<br>Potem grzecznie się wysiusia<br>I w łóżeczku cicho zaśnie.<br>Brzydki Józio krzyknął: - Właśnie!</><br><br><br>Nie można powiedzieć, abym otrzymała nazbyt bogobojne wychowanie. Niewiele wiedziałam o Bozi, do której niektóre służące kazały mi "rączki podnosić". Nigdy nie byłam w żadnej świątyni, chociaż na Boże Narodzenie miałam choinkę z aniołkiem na szczycie i śpiewałam kolędy, a potem szło się na górę, do wuja Władka, na barszcz i kluski z makiem. Na Wielkanoc dostawałam maleńką święconkę z marcepanu, który