doznań poetyckich. Może w ostatnich utworach pisanych już w leśniczówce, w miejscowości Pranie, gdzie często przebywał pod koniec życia. To był jakby testament tego prawdziwego wielkiego talentu.<br>Tam właśnie, na Jeziorach Mazurskich, z dala od zgiełku miasta i fałszywych przyjaciół, zdołał rozliczyć się po części z darów, które dała mu Bozia. Z jego odejściem poezja jakby zamarła, przynajmniej dla naszego pokolenia.<br>Starsze nie potrafiło Konstantego docenić. Wraz z nim zaginęła swoboda myśli, piękno wolnych skojarzeń i umiejętność dotarcia do każdego czytelnika. Pozorna hermetyczność jego przenośni i metafor była jedynie skutkiem braku wyobraźni odbiorców, wychowanych na Mickiewiczu, Asnyku, Lenartowiczu. Już Norwid był