Hopla-Konecki i de Wesz...<br><br>O trądzie wśród akademików<br>donoszę, panie naczelniku.''<br><br>III<br><br>"Donoszę, panie naczelniku<br>(czy kiciuś naczelnika zdrów?),<br>że student Bresz siedział wieczorem<br>u jednej z wyż wspomnianych wdów.<br><br>Na stole stary stał samowar,<br>zakąski różne, zjesz, co chcesz -<br>i nagle rzekł poniższe słowa<br>do grzesznej wdowy student Bresz:<br><br>- Pani Rosjanką jest, Tatiano,<br>i znał Tołstoja pani mąż,<br>niech pani powie, skąd co rano<br>taki się smutny budzę wciąż?<br><br>A przecież mam już niepodległość<br>i wojsko własne, własny skarb,<br>ale ta cała niepodległość<br>ciąży na plecach mi jak garb.<br><br>I Wisłę mam, i inne rzeki,<br>i własną sól, i