Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
dalekiego pożaru bez dymów, poprzecinaną kilkoma żyłami ścieżek.

- Wiesz, ten Szyc zupełnie postradał zmysły - oznajmił Róży, zzuwając buty. Pocierał zmarznięte stopy.
- Dlaczego tak myślisz? Kiedyś mówiłeś, że jest bardzo praktyczny - odparła Róża.

Jassmont powiedział o zamiarze Szyca przejścia przez front w zimie, i to jeszcze przed Bożym Narodzeniem.
Róża wstała. - Bujda, chciał ci zaimponować albo chce grać bohatera - poprawiła włosy w ten sposób, że Jassmont poczuł się jej lustrem. Poczęła czegoś z natężeniem nasłuchiwać.
- Tak to się ma z tym Szycem.
- Słyszysz? Na strychu. Myszy, kuna?
- Nic nie słyszę. Udała ci się zupa jarzynowa - pochwalił Jassmont.
Uśmiechnęła się, jakby nie zrozumiała
dalekiego pożaru bez dymów, poprzecinaną kilkoma żyłami ścieżek.<br><br>- Wiesz, ten Szyc zupełnie postradał zmysły - oznajmił Róży, zzuwając buty. Pocierał zmarznięte stopy.<br>- Dlaczego tak myślisz? Kiedyś mówiłeś, że jest bardzo praktyczny - odparła Róża. <br><br>Jassmont powiedział o zamiarze Szyca przejścia przez front w zimie, i to jeszcze przed Bożym Narodzeniem.<br>Róża wstała. - Bujda, chciał ci zaimponować albo chce grać bohatera - poprawiła włosy w ten sposób, że Jassmont poczuł się jej lustrem. Poczęła czegoś z natężeniem nasłuchiwać.<br>- Tak to się ma z tym Szycem.<br>- Słyszysz? Na strychu. Myszy, kuna?<br>- Nic nie słyszę. Udała ci się zupa jarzynowa - pochwalił Jassmont.<br>Uśmiechnęła się, jakby nie zrozumiała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego