Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
Bliskość rodzinnego domu dodała Magwerowi sił, ból zelżał nieco, mgła ustąpiła sprzed oczu. Nawet głód jakby przestał doskwierać.
Szedł powoli, cicho, nadrabiał drogi, bo nie chciał posuwać się z wiatrem. Psy i tak go wyczują, lecz lepiej, by nie stało się to nagle. Na pewno podniosą jazgot, choćby z radości.
Był blisko - już rozróżniał ciemne sylwetki chlewów i spichlerzy. Poczuł wzbierającą w sercu radość. Dobrze jest wrócić tam, gdzie matka wydała człowieka na świat, gdzie każde miejsce, kształt, nawet zapach jest swój, bliski, znajomy. Jak dobrze! Lecz zaraz pojawił się smutek. Trzeba będzie stąd odejść, daleko, może już nigdy nie wrócić. Źle
Bliskość rodzinnego domu dodała Magwerowi sił, ból zelżał nieco, mgła ustąpiła sprzed oczu. Nawet głód jakby przestał doskwierać.<br>Szedł powoli, cicho, nadrabiał drogi, bo nie chciał posuwać się z wiatrem. Psy i tak go wyczują, lecz lepiej, by nie stało się to nagle. Na pewno podniosą jazgot, choćby z radości.<br>Był blisko - już rozróżniał ciemne sylwetki chlewów i spichlerzy. Poczuł wzbierającą w sercu radość. Dobrze jest wrócić tam, gdzie matka wydała człowieka na świat, gdzie każde miejsce, kształt, nawet zapach jest swój, bliski, znajomy. Jak dobrze! Lecz zaraz pojawił się smutek. Trzeba będzie stąd odejść, daleko, może już nigdy nie wrócić. Źle
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego