tam ponad godzinę. Słyszał jakieś strzały,<br>krzyki, wreszcie wszystko ucichło.<br> Nastał dzień. Staszek podniósł się, rozejrzał wokoło.<br>Wszędzie było pusto i cicho. Wygrzebał w oborniku plecak<br>z materiałami konspiracyjnymi, oczyścił śniegiem, którego<br>resztki leżały jeszcze na polu, i szybko zbiegł po zboczu.<br>Pragnął jak najszybciej oddalić się od fatalnego miejsca.<br>Celowo zmienił trasę. Biegł rzadkim lasem, kierując się w głąb<br>Słowacji. Nagle drogę przecięła mu rzeka. Musiał przejść na<br>drugą stronę, choć rzeka była szeroka, a kryjąca ją powłoka<br>lodowa cienka. Trudno - pomyślał może wytrzyma.<br> Powoli, krok za krokiem, przesuwa się po tafli lodu, który<br>cały czas trzeszczy. Każdy nerw ma