Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
części masywne, kute arabeski ochraniają grube tafle szkła. Klamka wielka i nieporęczna jak cegła. Naciskam i ciągnę za nią po raz trzeci. Poprzednio nie stawiała aż takiego oporu. Zapieram się nogami i szarpię. Wiem, że powinienem się zdobyć na spokój. Nie mogę. Pół godziny temu zadzwoniłem do księdza de Vos. Cichym, pozbawionym intonacji głosem oświadczył, że może mnie przyjąć zaraz. Telefonując nie miałem pewności, czy się zgodzi albo, zgodziwszy się, że nie będzie odwlekał spotkania. Usłyszawszy to, wyraziłem mu moją wdzięczność. Podczas rozmowy przyciskałem mocno słuchawkę do ucha.
- Dziękuję z głębi serca dziękuję - powtarzałem. Jedna, dwie, pięć, dziesięć sekund jego milczenia
części masywne, kute arabeski ochraniają grube tafle szkła. Klamka wielka i nieporęczna jak cegła. Naciskam i ciągnę za nią po raz trzeci. Poprzednio nie stawiała aż takiego oporu. Zapieram się nogami i szarpię. Wiem, że powinienem się zdobyć na spokój. &lt;page nr=132&gt; Nie mogę. Pół godziny temu zadzwoniłem do księdza de Vos. Cichym, pozbawionym intonacji głosem oświadczył, że może mnie przyjąć zaraz. Telefonując nie miałem pewności, czy się zgodzi albo, zgodziwszy się, że nie będzie odwlekał spotkania. Usłyszawszy to, wyraziłem mu moją wdzięczność. Podczas rozmowy przyciskałem mocno słuchawkę do ucha.<br>- Dziękuję z głębi serca dziękuję - powtarzałem. Jedna, dwie, pięć, dziesięć sekund jego milczenia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego