ginących w nędzy poetów oraz całego tego śmietnika zawiści, obłudy i miernych możliwości.<br>Leżał na wznak. Teraz dopiero prawdziwie odpoczywał. Było cicho, ciemno, nic się nie widziało, nikt mu nie przeszkadzał. Wprawdzie usnąć nie mógł, ale też i nie chciał, teraz mógł marzyć do nieskończoności, aż znużenie przerwie pracę wyobraźni.<br>Cisza była absolutna, nawet zegar, ten jedyny głos w nocy, był martwy. Czas mijał wolno, nic się nie zmieniało. Daleko tylko, za oknami, zaturkotało auto przy wjeździe na "kocie łby". Sygnał zabrzmiał jak stuk obcasików biegnącej kobiety zapewne, potoczył .się po trotuarze. Ale tutaj, w pokoju, właśnie przerwały ciszę czyjeś wzdychania