Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
że chciałeś... zabić mnie i Jo?...
I w ten sposób mi to powtórzono.
- Tak, powiedziałem.
- I to ci przyniosło ulgę?
- Tak, natychmiast... w każdym razie wkrótce przyniosło prawie
zupełną ulgę.
- Masz straszną wyobraźnię.
- Gorzej - powiedziałem zasłaniając oczy.
- Bo pomyślałeś, że tyś nas stworzył i ty masz prawo nam życie
odebrać?

- Coś w tym rodzaju.
Słowo staje się ciałem, literatura życiem.
Koszmar.
Starczy uwierzyć, że jesteś demiurgiem, natychmiast doprowadzisz
do zbrodni...
Pamiętasz, Raskolnikow popełnił ją rzeczywiście...
Ja tylko w świadomości...
Ale najpierw trzeba popełnić zbrodnię dla niej samej, na własnej
świadomości, a reszta to już konsekwencje...
Ohyda ta sama i cierpienie...
I niemożność wywikłania się
że chciałeś... zabić mnie i Jo?...<br> I w ten sposób mi to powtórzono.<br> - Tak, powiedziałem.<br> - I to ci przyniosło ulgę?<br> - Tak, natychmiast... w każdym razie wkrótce przyniosło prawie<br>zupełną ulgę.<br> - Masz straszną wyobraźnię.<br> - Gorzej - powiedziałem zasłaniając oczy.<br> - Bo pomyślałeś, że tyś nas stworzył i ty masz prawo nam życie<br>odebrać?<br> &lt;page nr=270&gt;<br> - Coś w tym rodzaju.<br> Słowo staje się ciałem, literatura życiem.<br> Koszmar.<br> Starczy uwierzyć, że jesteś demiurgiem, natychmiast doprowadzisz<br>do zbrodni...<br> Pamiętasz, Raskolnikow popełnił ją rzeczywiście...<br> Ja tylko w świadomości...<br> Ale najpierw trzeba popełnić zbrodnię dla niej samej, na własnej<br>świadomości, a reszta to już konsekwencje...<br> Ohyda ta sama i cierpienie...<br> I niemożność wywikłania się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego